Imagine 8 cz. 2
*Oczami Harrego*
Wyszła, no jasne. Nawet nie wiem dokąd.Byłem wściekły. Ale z drugiej strony już zacząłem za nią tęsknić i się o nią martwić.Ciekawe dokąd poszła. Czemu tak się zachowałem? Idiota.
W pół do dwunastej a jej nie ma. Chodziłem w kółko po pokoju. Zadzwoniłem do rodziców , Gemmy,Danielle,Eleanor,do chłopaków. Nigdzie jej nie ma. Poszedłem jej szukać. Pierwsza myśl : park. Był blisko naszego domu. Tylko po co miałaby być o tak późnej porze w parku?! Już miałem zawrócić i iść szukać w innym miejscu,gdy zobaczyłem. To była ONA. Leżała,taka bezbronna..z tyłu ,jej głowa mocno krwawiła,cała była posiniaczona. -Boże, skarbie kto Ci to zrobił?-wyszeptałem i jak najszybciej zadzwoniłem na pogotowie. Pomoc przyjechała w ciągu kilku minut.Zawieźli ją do szpitala. Lekarz powiedział ,że jej stan jest krytyczny. Byłem załamany,modliłem się,żeby z tego wyszła. Pielęgniarki kazały mi jechać do domu się przespać , ale ja ich nie słuchałem. I tak bym nie usnął.Mimo,że operacja się udała [T.I] nadal była w śpiączce. Lekarze powiedzieli , że nie wiedzą kiedy się obudzi...i czy się w ogóle obudzi. Czuwałem przy niej dniami i nocami ,aż w końcu byłem tak wyczerpany,że musiałem wrócić do domu i przespać się w wygodnym łóżku.
Przyjechałem do niej z powrotem za dwa dni , pełen sił. Spytałem ponownie lekarzy : co z nią? - zupełnie niepotrzebnie.
*2 miesiące później*
Minęły 3 miesiące a ona dalej spała.Była taka słodka,taka niewinna.Dopiero teraz czułem,jak bardzo ją kocham.Siedziałem godzinami wpatrzony w nią , przypominały mi się wszystkie chwile,które wspólnie spędziliśmy. Następnego dnia , nadszedł moment, na który tak długo czekałem. Poruszyła palcem,chwyciła moją dłoń,powoli otwierała oczy.
*Twoimi oczami*
Otworzyłam oczy,blask pomieszczenia, w którym byłam,oślepiał mnie. Ktoś był przy moim łóżku.Dopiero,gdy obraz wyostrzył się, poznałam Harrego. Uśmiechnął się taaak słodko. I nagle zaczął płakać . Całował mnie , po rękach po twarzy wszędzie. Był taki szczęśliwy. Ja też , kochałam go..czułam też , że muszę coś zrobić.Po prostu czułam to od środka. Wszystko mnie bolało , ale musiałam , wiedziałam , ze zaraz przyjdą pielęgniarki , nie miałam dużo czasu. -Harry,kocham Cię najbardziej na świecie ,wiedz ,że zawsze Cię kochałam i będę kochać *gdy to mówiłam,mina mu zrzędła* ,powiedz mojej całej rodzinie i swojej że są dla mnie bardzo ważni i naprawdę ich kocham. Przepraszam Cię za wszystko, za wszystkie kłótnie,złe słowa,nie miałam złych intencji. Kocham Cię tak bardzo...
-Ja też Cię kocham... - wyszeptał wpatrzony we mnie jak w obrazek. Przytulił mnie i pocałował delikatnie.
-Obiecaj mi , że będziesz robił wszystko co w swojej mocy, by być szczęśliwy.
-Jestem szczęśliwy .
Uśmiechnęłam się...znowu zachciało mi się spać.
*Oczami Hazzy*
Byłem taki szczęśliwy jak otworzyła oczy. ale gdy zaczęła mi to wszystko wyznawać , poczułem dziwne uczucie w klatce piersiowej. moje serce wypełniała dziwna pustka. Kazała mi być szczęśliwym, powiedziałem , że jestem..Uśmiechnęła się a potem..powieki zaczęły jej opadać
-Chce Ci się spać? - zapytałem bezsensu. - [T.I] nie usypiaj ! Lekarz już idzie. [T.I] , [T.I] *potrząsnąłem nią* zostań ze mną! Proszę nie zostawiaj mnie...głos mi się załamał,zacząłem płakać jak dziecko. Lekarze wbiegli na salę. Odsunąłem się, patrząc na nią zapłakany. Jeden z nich podszedł do mnie : Bardzo mi przykro...tam będzie jej lepiej ..już jest bezpieczna' Poklepał mnie po ramieniu i odszedł. 'ze mną nie była'-pomyślałem.
*2 lata później*
Mieszkam cały czas w tym domu.Przypomina mi o niej. to tu spędzaliśmy z [T.I] najwięcej czasu. Lecz ..bez niej jest to całkiem inaczej. Pusto. Codziennie , gdy się budzę ,rozglądam się. Biorę rękę przed siebie ,tak jakbym chciał ją przytulić. Z przyzwyczajenia. ale nie czuję jej ciepłego ciała , miękkich,pachnących włosów. Jest tylko zimna kołdra. Nigdy nie pogodzę się z tym ,że jej nie ma. Jednak...jestem szczęśliwy,bo wiem,że niedługo też trafię tam gdzie ona i będziemy razem ,już na zawsze... - pomyślał , popijając garść tabletek.
WYBACZCIE ,NIE JEST ZA WESOŁY ..TAKIEGO NAPISAŁAM ,KIEDY BYŁAM W ZŁYM HUMORZE I NIE CHCIAŁAM JUŻ ZMIENIAĆ,BO ZNOWU BYŚCIE MUSIAŁY DŁUGO CZEKAĆ :/ Nie jest za fajny , w ogóle nie wiem co się ze mną dzieje ,że piszę takie do dupy :<
W pół do dwunastej a jej nie ma. Chodziłem w kółko po pokoju. Zadzwoniłem do rodziców , Gemmy,Danielle,Eleanor,do chłopaków. Nigdzie jej nie ma. Poszedłem jej szukać. Pierwsza myśl : park. Był blisko naszego domu. Tylko po co miałaby być o tak późnej porze w parku?! Już miałem zawrócić i iść szukać w innym miejscu,gdy zobaczyłem. To była ONA. Leżała,taka bezbronna..z tyłu ,jej głowa mocno krwawiła,cała była posiniaczona. -Boże, skarbie kto Ci to zrobił?-wyszeptałem i jak najszybciej zadzwoniłem na pogotowie. Pomoc przyjechała w ciągu kilku minut.Zawieźli ją do szpitala. Lekarz powiedział ,że jej stan jest krytyczny. Byłem załamany,modliłem się,żeby z tego wyszła. Pielęgniarki kazały mi jechać do domu się przespać , ale ja ich nie słuchałem. I tak bym nie usnął.Mimo,że operacja się udała [T.I] nadal była w śpiączce. Lekarze powiedzieli , że nie wiedzą kiedy się obudzi...i czy się w ogóle obudzi. Czuwałem przy niej dniami i nocami ,aż w końcu byłem tak wyczerpany,że musiałem wrócić do domu i przespać się w wygodnym łóżku.
Przyjechałem do niej z powrotem za dwa dni , pełen sił. Spytałem ponownie lekarzy : co z nią? - zupełnie niepotrzebnie.
*2 miesiące później*
Minęły 3 miesiące a ona dalej spała.Była taka słodka,taka niewinna.Dopiero teraz czułem,jak bardzo ją kocham.Siedziałem godzinami wpatrzony w nią , przypominały mi się wszystkie chwile,które wspólnie spędziliśmy. Następnego dnia , nadszedł moment, na który tak długo czekałem. Poruszyła palcem,chwyciła moją dłoń,powoli otwierała oczy.
*Twoimi oczami*
Otworzyłam oczy,blask pomieszczenia, w którym byłam,oślepiał mnie. Ktoś był przy moim łóżku.Dopiero,gdy obraz wyostrzył się, poznałam Harrego. Uśmiechnął się taaak słodko. I nagle zaczął płakać . Całował mnie , po rękach po twarzy wszędzie. Był taki szczęśliwy. Ja też , kochałam go..czułam też , że muszę coś zrobić.Po prostu czułam to od środka. Wszystko mnie bolało , ale musiałam , wiedziałam , ze zaraz przyjdą pielęgniarki , nie miałam dużo czasu. -Harry,kocham Cię najbardziej na świecie ,wiedz ,że zawsze Cię kochałam i będę kochać *gdy to mówiłam,mina mu zrzędła* ,powiedz mojej całej rodzinie i swojej że są dla mnie bardzo ważni i naprawdę ich kocham. Przepraszam Cię za wszystko, za wszystkie kłótnie,złe słowa,nie miałam złych intencji. Kocham Cię tak bardzo...
-Ja też Cię kocham... - wyszeptał wpatrzony we mnie jak w obrazek. Przytulił mnie i pocałował delikatnie.
-Obiecaj mi , że będziesz robił wszystko co w swojej mocy, by być szczęśliwy.
-Jestem szczęśliwy .
Uśmiechnęłam się...znowu zachciało mi się spać.
*Oczami Hazzy*
Byłem taki szczęśliwy jak otworzyła oczy. ale gdy zaczęła mi to wszystko wyznawać , poczułem dziwne uczucie w klatce piersiowej. moje serce wypełniała dziwna pustka. Kazała mi być szczęśliwym, powiedziałem , że jestem..Uśmiechnęła się a potem..powieki zaczęły jej opadać
-Chce Ci się spać? - zapytałem bezsensu. - [T.I] nie usypiaj ! Lekarz już idzie. [T.I] , [T.I] *potrząsnąłem nią* zostań ze mną! Proszę nie zostawiaj mnie...głos mi się załamał,zacząłem płakać jak dziecko. Lekarze wbiegli na salę. Odsunąłem się, patrząc na nią zapłakany. Jeden z nich podszedł do mnie : Bardzo mi przykro...tam będzie jej lepiej ..już jest bezpieczna' Poklepał mnie po ramieniu i odszedł. 'ze mną nie była'-pomyślałem.
*2 lata później*
Mieszkam cały czas w tym domu.Przypomina mi o niej. to tu spędzaliśmy z [T.I] najwięcej czasu. Lecz ..bez niej jest to całkiem inaczej. Pusto. Codziennie , gdy się budzę ,rozglądam się. Biorę rękę przed siebie ,tak jakbym chciał ją przytulić. Z przyzwyczajenia. ale nie czuję jej ciepłego ciała , miękkich,pachnących włosów. Jest tylko zimna kołdra. Nigdy nie pogodzę się z tym ,że jej nie ma. Jednak...jestem szczęśliwy,bo wiem,że niedługo też trafię tam gdzie ona i będziemy razem ,już na zawsze... - pomyślał , popijając garść tabletek.
WYBACZCIE ,NIE JEST ZA WESOŁY ..TAKIEGO NAPISAŁAM ,KIEDY BYŁAM W ZŁYM HUMORZE I NIE CHCIAŁAM JUŻ ZMIENIAĆ,BO ZNOWU BYŚCIE MUSIAŁY DŁUGO CZEKAĆ :/ Nie jest za fajny , w ogóle nie wiem co się ze mną dzieje ,że piszę takie do dupy :<