Rozdział 15.
Ku naszemu zdziwieniu,światło w salonie było zapalone.Ja weszłam pierwsza.
H: Ci idioci jeszcze nie wyszli?-mówił z przedpokoju.
M.:Wyszli.A Ty,chyba masz gościa.
H: Ci idioci jeszcze nie wyszli?-mówił z przedpokoju.
M.:Wyszli.A Ty,chyba masz gościa.
*
H:-Co?-i wszedł do pokoju.
Ja
przyglądałam się dziewczynie,która musiała tu już dosyć długo
czekać.Nie była zbytnio zadowolona,szczególnie kiedy mnie zobaczyła.Była
całkiem ładna,ale moim zdaniem za dużo makijażu xD I,mimo ładnej buzi
miała w sobie coś co mnie od niej odpychało.Wydawało mi się,że już ją
gdzieś widziałam.Zaraz skojarzyłam,że to ta "kuzynka",o której mówił
Louis.Przeszedł mnie zimny,nieprzyjemny dreszcz.Teraz odpychała mnie
jeszcze bardziej.Chciałam stamtąd wybiec,ale nie mogłam się
ruszyć.Patrzyłam,to na nią to na Harry'ego.Obserwowałam ich
zachowanie.Harry stał się nerwowy,niespokojny. W końcu powiedział -
Cześć Em.Co tu robisz ?
-Czekam na ciebie.Aa,co ona tu robi?-wskazała na mnie
-Ja?Właśnie wychodzę.
-Taa,właśnie wychodziła..-spojrzałam na niego z wyrzutem.
-Dziwne,wydawało mi się,że przed chwilą weszliście.Może Twoja przyjaciółka chce nam dotrzymać towarzystwa?
Wkurzała mnie,bo cały czas pytała o coś mnie,a kierowała to do Harry'ego,jakbym nie umiała mówić.
H.:Jak chcesz to możesz zostać.
On denerwował mnie jeszcze bardziej.Postanowiłam,że zrobię im na złość i zostanę.
-W sumie,to nie chce mi się siedzieć samej w domu.Chętnie zostanę,jeśli tak chcecie.
Dziewczyna trochę się zdziwiła,była pewna ,że sobie pójdę.
E.:-Harry..?!
H.:-No co?Sama chciałaś,żeby została-powiedział lekko zirytowany,a ja uśmiechnęłam się do niej triumfalnie.
E.:-I co będziemy robić?
M:-Srać i drobić-powiedziałam pod nosem
E:-Huh?
Wkurzała mnie,bo cały czas pytała o coś mnie,a kierowała to do Harry'ego,jakbym nie umiała mówić.
H.:Jak chcesz to możesz zostać.
On denerwował mnie jeszcze bardziej.Postanowiłam,że zrobię im na złość i zostanę.
-W sumie,to nie chce mi się siedzieć samej w domu.Chętnie zostanę,jeśli tak chcecie.
Dziewczyna trochę się zdziwiła,była pewna ,że sobie pójdę.
E.:-Harry..?!
H.:-No co?Sama chciałaś,żeby została-powiedział lekko zirytowany,a ja uśmiechnęłam się do niej triumfalnie.
E.:-I co będziemy robić?
M:-Srać i drobić-powiedziałam pod nosem
E:-Huh?
H.:-Em,możemy pogadać?
E.:-Słucham?
H.:-Na osobności.
E.:-Przecież to twoja przyjaciółka,przyjaciele nie powinni mieć przed sobą tajemnic.Hmm...chciałeś ze mną porozmawiać,o naszym wyjeździe?Tylko Ty i ja,długo na to czekałam.
Zrobiło mi się słabo na samą myśl o tym,jednak przysłuchiwałam się dalej ich konwersacji.
H.:-No cóż,skoro chcesz...Taak,chciałem porozmawiać o naszym wyjeździe..*powstrzymywałam łzy*
Niestety nie mogę z Tobą tam jechać.
E.:-Co kurwa?! Dlaczego?!
H.:-Właśnie dlatego,jaka jesteś.Nie wytrzymałbym z Tobą sam na sam 4 dni..sorry.
Dziewczynę zamurowało.W końcu wycedziła:- Ahaa..Jedziesz tam z tą szmatą?!-miałam ochotę się na nią rzucić,ale Harry zrobił to za mnie.Złapał ją mocno za nadgarstek i ciągnął w stronę drzwi.Zostałam sama w pomieszczeniu.Słyszałam tylko jak mówił :NIE. NAZYWAJ. JEJ. TAK. ROZUMIESZ?!-Czyli co?! z nami koniec? -No raczej. Potem tylko trzasnęły drzwi.
Słyszałam wolne kroki Harry'ego.Zatrzymał się dopiero kiedy stał na przeciwko mnie.Mój wzrok utkwił na końcach swoich butów.Poczułam,jak odgarnia kosmyk moich włosów.
-I'm so sorry...Dobijał mnie smutek w Jego głosie.Chwycił delikatnie mój podbródek,tak że teraz patrzyłam w Jego piękne,zielone oczy.
-Nie chciałem,żeby to tak wyszło..
-Ale wyszło.
-Wybaczysz?
-Po co?Po co to wszystko,hm?Masz dziewczynę..
-Miałem-podkreślił.
-Tak miałeś,to dlaczego się spotykałeś ze mną?!
-Ale ..z nią to nie było tak na serio...pojawiła się tak nagle...wszystko zniszczyła.
-A ja ? Ja jestem na serio?
-...
-To ONA powinna zostawić CIEBIE.Sam nie wiesz czego chcesz.Nienawidzę Cię. *łza spłynęła mi po policzku*
Od razu pożałowałam tych słów,Harry spojrzał mi głęboko w oczy,w Jego też pojawiły się łzy.
Postanowiłam się poprawić..:- Tak bardzo Cię kocham,że aż nienawidzę.-powiedziałam,niemalże niedosłyszalnie.
Ujął moją twarz w swoje dłonie. -Jeszcze raz : przepraszam..i..też cię kocham. Pocałował mnie w czoło i mocno przytulił.
Po tym co się stało nie byliśmy zbyt rozmowni,miałam ochotę wrócić do domu,zostawić go samego,żeby wszystko przemyślał itp.,ale gdy tylko zaczynałam ten temat Harry od razu mi przerywał i w ogóle nie chciał o tym słyszeć.W końcu włączyliśmy jakiś film.Loczek usiadł na kanapie,a ja położyłam się głową na jego kolanach.W połowie seansu zdałam sobie sprawę,że nie mam pojęcia o co w nim chodzi...Cały czas myślałam o wszystkim co się dziś wydarzyło,i o tym jak niezręcznie nam się po wizycie Emmy rozmawia...Miałam nadzieję,że jutro będzie lepiej.Walczyłam z opadającymi powiekami,ale niestety przegrałam i odleciałam w krainę snu.
*Oczami Klary*
Po kinie wróciłam razem z Louisem do naszego (mojego i Magdy) mieszkania.
L.:-Co powiesz,żebyśmy odwiedzili moją rodzinkę w Doncaster?
-Serio?...Byłoby super! Ale...Czy oni na pewno chcieliby mnie poznać?
-Jaja sobie robisz?Za każdym razem,gdy rozmawiam z mamą,schodzi na Twój temat...Nie może się doczekać kiedy przyjedziemy.
-A co jak mnie nie polubią?;O
-Nie przejmuj się mała,to Tomlinsonowie...Ja Cię pokochałem,a oni mają Cie nie polubić?-przyciągnął mnie do siebie.
-Skoro tak twierdzisz...-spojrzałam w Jego niebieskie oczy i się rozpłynęłam. Otrząsnęłam się dopiero,kiedy musiałam odwzajemnić pocałunek. Smak Jego ust...to z jaką namiętnością mnie całował...nigdy nie czułam się lepiej (noo,może równie dobrze podczas stosunku z nim...xD) i bezpieczniej.
Oderwałam się od niego:
-A właśnie!Miałeś porozmawiać z Harrym...?
-Aaa,no tak..
-Louis! Obiecałeś..
-Tak,wiem.Zrobię to ,jak tylko będę miał okazję,ok?
-Dobra,ale sprężaj dupę.
-Chciałaś powiedzieć : sprężaj te jędrne,obfite,umięśnione,moje ulubione pośladki?^.^
-Chciałbyś... Moja ręka zaczęła zjeżdżać w dół,ku dupci Lou. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
-No co?Muszę sprawdzić czy rzeczywiście są jędrne.-wystawiłam mu język.
-Może chodźmy do sypialni.Wiesz,ja też muszę sprawdzić Twoje ciałko.-puścił mi oczko.
Nim się obejrzałam byłam w ramionach Louisa.Zaniósł mnie na górę,rzucił na łóżko.
-Pan Marchewka już się niecierpliwi-powiedział,na co ja wybuchnęłam śmiechem.
Zaczęliśmy się namiętnie całować.Louis ściągnął ze mnie bluzkę ale nie mógł sobie dać rady ze stanikiem.
-Kurwa,kto wymyślił takie zapięcia?!
-Ugh *odpięłam* wierz mi,to nie jest aż takie trudne..
-Muszę zacząć częściej ćwiczyć..trening czyni mistrza - znowu się do mnie przyssał,pieszcząc przy tym moje piersi.Za chwilę zaczął całować mnie po szyi,brzuchu,schodził coraz niżej.Gdy doszedł do majtek,wziął materiał w zęby i zaczął powoli,delikatnie je zsuwać przy czym dotykał językiem mojego ciała.Robił to specjalnie,a ja już nie mogłam wytrzymać.
-Louis!Przestań!- postanowiłam się odegrać.Teraz to ja górowałam.Moja noga była między jego dwoma.Zaczęliśmy całować się z języczkiem,przy każdym pocałunku przysuwałam się tak,że noja noga coraz mocniej ocierała o jego 'przyjaciela'.
-Kla...ra...Dosyć tego
Znowu zamieniliśmy się miejscami,byłam cała mokra.Najpierw zaczął delikatnie wsuwać swego członka w moją pochwę ,jednak po chwili robił to szybciej i mocniej.Za chwilę obydwoje doszliśmy.
-Z dnia na dzień jesteś coraz lepsza :D
-Dzię...słucham?!To znaczy że jeszcze niedawno nie byłam taka dobra?!
-Em...yy...nooo...bo teen...
-W takim razie,koniec tego.
-Co?
-Będziesz musiał radzić sobie sam,skoro ja to robię niewystarczająco dobrze
Złapał mnie w pasie,przyciągnął i szepnął mi do ucha,przygryzając je przy tym -Jesteś słodka kiedy się denerwujesz *chciałam się wyrwać* - Przecież wiesz,że jesteś najlepsza. Zaczął całować mnie po szyi.Uwielbiałam,gdy to robił,więc mu się poddałam.
*Oczami Magdy*
Gdy się obudziłam Harry'ego nie było.Wołałam go,ale dom był pusty.Poszłam do łazienki,odświeżyłam się.Następnie udałam się do kuchni,bo byłam strasznie głodna.W tej chwili drzwi wejściowe otworzyły się.Harry wszedł z siatkami z Tesco.Na Jego widok zaczęłam się śmiać.
-Niosę śniadanie,bejb :D *odłożył zakupy*
-Jak dobrze,kochany jesteś...Już nic nie macie w lodówce.
-Przepraszam,myślałem,że wrócę nim się obudzisz.Ale fanki mnie zatrzymały...
-To nic,dobrze,że z nimi zostałeś.Zasługują na to.
-Ale Ty nie zasługujesz na to,żeby siedzieć tu sama
-Idiota.-uśmiechnęłam się i złożyłam lekki pocałunek na Jego ustach.Zrobiliśmy razem coś do jedzenia,siedliśmy przy stole.Zapanowała głucha cisza,ale jakoś wcale mi nie przeszkadzała.W końcu Harry zaczął: ....
E.:-Słucham?
H.:-Na osobności.
E.:-Przecież to twoja przyjaciółka,przyjaciele nie powinni mieć przed sobą tajemnic.Hmm...chciałeś ze mną porozmawiać,o naszym wyjeździe?Tylko Ty i ja,długo na to czekałam.
Zrobiło mi się słabo na samą myśl o tym,jednak przysłuchiwałam się dalej ich konwersacji.
H.:-No cóż,skoro chcesz...Taak,chciałem porozmawiać o naszym wyjeździe..*powstrzymywałam łzy*
Niestety nie mogę z Tobą tam jechać.
E.:-Co kurwa?! Dlaczego?!
H.:-Właśnie dlatego,jaka jesteś.Nie wytrzymałbym z Tobą sam na sam 4 dni..sorry.
Dziewczynę zamurowało.W końcu wycedziła:- Ahaa..Jedziesz tam z tą szmatą?!-miałam ochotę się na nią rzucić,ale Harry zrobił to za mnie.Złapał ją mocno za nadgarstek i ciągnął w stronę drzwi.Zostałam sama w pomieszczeniu.Słyszałam tylko jak mówił :NIE. NAZYWAJ. JEJ. TAK. ROZUMIESZ?!-Czyli co?! z nami koniec? -No raczej. Potem tylko trzasnęły drzwi.
Słyszałam wolne kroki Harry'ego.Zatrzymał się dopiero kiedy stał na przeciwko mnie.Mój wzrok utkwił na końcach swoich butów.Poczułam,jak odgarnia kosmyk moich włosów.
-I'm so sorry...Dobijał mnie smutek w Jego głosie.Chwycił delikatnie mój podbródek,tak że teraz patrzyłam w Jego piękne,zielone oczy.
-Nie chciałem,żeby to tak wyszło..
-Ale wyszło.
-Wybaczysz?
-Po co?Po co to wszystko,hm?Masz dziewczynę..
-Miałem-podkreślił.
-Tak miałeś,to dlaczego się spotykałeś ze mną?!
-Ale ..z nią to nie było tak na serio...pojawiła się tak nagle...wszystko zniszczyła.
-A ja ? Ja jestem na serio?
-...
-To ONA powinna zostawić CIEBIE.Sam nie wiesz czego chcesz.Nienawidzę Cię. *łza spłynęła mi po policzku*
Od razu pożałowałam tych słów,Harry spojrzał mi głęboko w oczy,w Jego też pojawiły się łzy.
Postanowiłam się poprawić..:- Tak bardzo Cię kocham,że aż nienawidzę.-powiedziałam,niemalże niedosłyszalnie.
Ujął moją twarz w swoje dłonie. -Jeszcze raz : przepraszam..i..też cię kocham. Pocałował mnie w czoło i mocno przytulił.
Po tym co się stało nie byliśmy zbyt rozmowni,miałam ochotę wrócić do domu,zostawić go samego,żeby wszystko przemyślał itp.,ale gdy tylko zaczynałam ten temat Harry od razu mi przerywał i w ogóle nie chciał o tym słyszeć.W końcu włączyliśmy jakiś film.Loczek usiadł na kanapie,a ja położyłam się głową na jego kolanach.W połowie seansu zdałam sobie sprawę,że nie mam pojęcia o co w nim chodzi...Cały czas myślałam o wszystkim co się dziś wydarzyło,i o tym jak niezręcznie nam się po wizycie Emmy rozmawia...Miałam nadzieję,że jutro będzie lepiej.Walczyłam z opadającymi powiekami,ale niestety przegrałam i odleciałam w krainę snu.
*Oczami Klary*
Po kinie wróciłam razem z Louisem do naszego (mojego i Magdy) mieszkania.
L.:-Co powiesz,żebyśmy odwiedzili moją rodzinkę w Doncaster?
-Serio?...Byłoby super! Ale...Czy oni na pewno chcieliby mnie poznać?
-Jaja sobie robisz?Za każdym razem,gdy rozmawiam z mamą,schodzi na Twój temat...Nie może się doczekać kiedy przyjedziemy.
-A co jak mnie nie polubią?;O
-Nie przejmuj się mała,to Tomlinsonowie...Ja Cię pokochałem,a oni mają Cie nie polubić?-przyciągnął mnie do siebie.
-Skoro tak twierdzisz...-spojrzałam w Jego niebieskie oczy i się rozpłynęłam. Otrząsnęłam się dopiero,kiedy musiałam odwzajemnić pocałunek. Smak Jego ust...to z jaką namiętnością mnie całował...nigdy nie czułam się lepiej (noo,może równie dobrze podczas stosunku z nim...xD) i bezpieczniej.
Oderwałam się od niego:
-A właśnie!Miałeś porozmawiać z Harrym...?
-Aaa,no tak..
-Louis! Obiecałeś..
-Tak,wiem.Zrobię to ,jak tylko będę miał okazję,ok?
-Dobra,ale sprężaj dupę.
-Chciałaś powiedzieć : sprężaj te jędrne,obfite,umięśnione,moje ulubione pośladki?^.^
-Chciałbyś... Moja ręka zaczęła zjeżdżać w dół,ku dupci Lou. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
-No co?Muszę sprawdzić czy rzeczywiście są jędrne.-wystawiłam mu język.
-Może chodźmy do sypialni.Wiesz,ja też muszę sprawdzić Twoje ciałko.-puścił mi oczko.
Nim się obejrzałam byłam w ramionach Louisa.Zaniósł mnie na górę,rzucił na łóżko.
-Pan Marchewka już się niecierpliwi-powiedział,na co ja wybuchnęłam śmiechem.
Zaczęliśmy się namiętnie całować.Louis ściągnął ze mnie bluzkę ale nie mógł sobie dać rady ze stanikiem.
-Kurwa,kto wymyślił takie zapięcia?!
-Ugh *odpięłam* wierz mi,to nie jest aż takie trudne..
-Muszę zacząć częściej ćwiczyć..trening czyni mistrza - znowu się do mnie przyssał,pieszcząc przy tym moje piersi.Za chwilę zaczął całować mnie po szyi,brzuchu,schodził coraz niżej.Gdy doszedł do majtek,wziął materiał w zęby i zaczął powoli,delikatnie je zsuwać przy czym dotykał językiem mojego ciała.Robił to specjalnie,a ja już nie mogłam wytrzymać.
-Louis!Przestań!- postanowiłam się odegrać.Teraz to ja górowałam.Moja noga była między jego dwoma.Zaczęliśmy całować się z języczkiem,przy każdym pocałunku przysuwałam się tak,że noja noga coraz mocniej ocierała o jego 'przyjaciela'.
-Kla...ra...Dosyć tego
Znowu zamieniliśmy się miejscami,byłam cała mokra.Najpierw zaczął delikatnie wsuwać swego członka w moją pochwę ,jednak po chwili robił to szybciej i mocniej.Za chwilę obydwoje doszliśmy.
-Z dnia na dzień jesteś coraz lepsza :D
-Dzię...słucham?!To znaczy że jeszcze niedawno nie byłam taka dobra?!
-Em...yy...nooo...bo teen...
-W takim razie,koniec tego.
-Co?
-Będziesz musiał radzić sobie sam,skoro ja to robię niewystarczająco dobrze
Złapał mnie w pasie,przyciągnął i szepnął mi do ucha,przygryzając je przy tym -Jesteś słodka kiedy się denerwujesz *chciałam się wyrwać* - Przecież wiesz,że jesteś najlepsza. Zaczął całować mnie po szyi.Uwielbiałam,gdy to robił,więc mu się poddałam.
*Oczami Magdy*
Gdy się obudziłam Harry'ego nie było.Wołałam go,ale dom był pusty.Poszłam do łazienki,odświeżyłam się.Następnie udałam się do kuchni,bo byłam strasznie głodna.W tej chwili drzwi wejściowe otworzyły się.Harry wszedł z siatkami z Tesco.Na Jego widok zaczęłam się śmiać.
-Niosę śniadanie,bejb :D *odłożył zakupy*
-Jak dobrze,kochany jesteś...Już nic nie macie w lodówce.
-Przepraszam,myślałem,że wrócę nim się obudzisz.Ale fanki mnie zatrzymały...
-To nic,dobrze,że z nimi zostałeś.Zasługują na to.
-Ale Ty nie zasługujesz na to,żeby siedzieć tu sama
-Idiota.-uśmiechnęłam się i złożyłam lekki pocałunek na Jego ustach.Zrobiliśmy razem coś do jedzenia,siedliśmy przy stole.Zapanowała głucha cisza,ale jakoś wcale mi nie przeszkadzała.W końcu Harry zaczął: ....
***
Harry,gdy usłyszał,że Magda go nienawidzi:
Harry i Magda :
Lou i Klara XD :
I co myślicie? Przepraszam,że tak długo nie dodaję ,staram się jak mogę.Przpraszam też za wszystkie błędy itp. Dziękuję,że jeszcze odwiedzacie tego bloga,Kocham Was <3
Bosz, szybko mu wybaczyła...
OdpowiedzUsuńUuuu, Tomlinson, to boju, chłopie ! <3
Cudowny rozdziać.
Walić Emmę.
Czekam na kolejne.
Oby szybciej :D
Martha ♥
Nie no, nie wierzę ;o
OdpowiedzUsuńDoczekałam się rozdziału i co najważniejsze świetnej scenki z Klarą i Lou ^^
Pisz szybko ten kolejny rozdział,noo ! ;D
Ciekawe co dalej z Magdą i Hazz ........... xd
Czeeeeeeekam nn ;)